Mam czasem wrażenie, że w naszym kraju wszystko stoi na głowie. Od dłuższego czasu Pan Prezes Adam Sankowski walczy o ulgi podatkowe dla osób , które zdecydują się odkładać prywatnie środki na swoją przyszłą emeryturę. Bardzo fajna inicjatywa , choć wymaga jeszcze dopracowania.
Posłuchajcie co mówi na ten temat sam Adam Sankowski:
Dobrze, że powstały IKZE - Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego, ale ja nadal mam mieszane uczucia. Sama aktywnie zbierałam podpisy pod tą inicjatywą bo musieliśmy zebrać ponad 100 000 podpisów żeby złożyć projekt do Sejmu jako inicjatywę obywatelską.
Ja osobiście czuję się oszukana jako obywatel świadomy potrzeby budowania kapitału na przyszłą emeryturę. Otóż posiadam dwa produkty długoterminowego oszczędzania na ten cel. Jeden założyłam 10 lat temu drugi 8 lat temu. Regularnie co miesiąc wpłacam tam łącznie kilkaset złotych. I co na to nasze Państwo ? Niestety mnie i osobom takim jak ja, które już dawno zadbały o temat swojej emerytury ulga się nie będzie należała. Ktoś wymyślił, że dotyczyć to będzie tylko IKZE. Kompletna bzdura. Po pierwsze karani są ci bardziej zapobiegliwi którzy od dawna regularnie wpłacają środki na swoje emerytury w ramach wcześniej podpisanych umów. Oni bowiem na ulgę nie mogą liczyć. Po drugie wygląda to trochę tak, że zmuszani jesteśmy do gromadzenia środków tylko w ramach IKZE a inne długoterminowe produkty to co , nie są dobre?
Nie godzę się na takie rozwiązanie ani jako obywatel nie mogący skorzystać z ulgi -bo trzeciego produktu sobie nie założę bo mnie nie stać po prostu.
Nie godzę się także jako osoba , która oferuje klientom polisy oszczędnościowe pod emeryturę. Dlaczego mój klient ma być gorszy , bo wybrał inny produkt oszczędnościowy? Bzdura.
Jak robimy ulgę podatkową to wszyscy powinni być traktowani równo.
To wygląda trochę tak jakby z ulgi internetowej mogli skorzystać tylko klienci jednego z operatorów.
A wy co myślicie o tym?
Podstawową potrzebą każdego człowieka zaraz po potrzebach fizjologicznych jest potrzeba bezpieczeństwa ( wg. Maslowa ). Bezpieczeństwo finansowe jest zaś fundamentem.
Translate
poniedziałek, 15 października 2012
środa, 10 października 2012
Finanse są jak medycyna
Pewnie się zastanawiacie skąd porównanie do medycyny ? To proste, w finansach tak samo jak w medycynie lepiej zapobiegać niż leczyć.
Tyle się mówi ostatnio o profilaktyce zdrowotnej, o zdrowym trybie życia o zdrowym odżywianiu o suplementacji. Czy ktoś słyszał o modzie na profilaktykę finansową ? Niestety nie !
Zatem nie trudno się domyślić jak wygląda kondycja finansowa polaków.
Czy wiecie , że statystyki są zastraszające , podam kilka przykładów:
Artykuł w money.pl z 04.03.2010r.
,,Ogólna kwota niespłacanego zadłużenia Polaków w ciągu 2009 roku wzrosła o 95 procent i wynosi 16,78 mld złotych. Osób, które zalegają z płatnością powyżej 60 dni jest 1,72 mln."
Cały artykuł jest tutaj
A tutaj bardziej bieżące informacje :
Kwota zaległego zadłużenia Polaków wzrosła o 42% do 35,48 mld zł w 2011 r.
Cały artykuł jest tutaj
Co chciałam przez to pokazać ? Oczywiście bardzo niepokojącą tendencję do autodestrukcji finansowej.
Oczywiście warunki ekonomiczno-polityczne nie są w naszym kraju sprzyjające, ale nie wszystko da się zwalić na państwo. Spora część tych problemów leży w nas samych choć do takiej postaci rzeczy najtrudniej się przyznać. No cóż taka już nasza narodowa przypadłość lubimy narzekać i zwalać winę na innych.
I tu znowu pokuszę się o analogię do medycyny, wyobraźmy sobie 40 letniego mężczyznę ( dajmy mu na imię Piotr ) w dwóch sytuacjach:
1) Pan Piotr idzie do lekarza ponieważ zaczyna mieć kłopoty z rosnącym ciśnieniem.
Lekarz zleca szereg badań , między innymi poziom cholesterolu. Okazuje się że poziom ten jest drastycznie przekroczony. Lekarz przepisuje specyfiki na obniżenie ciśnienia oraz leki , które mają spowodować obniżenie poziomu cholesterolu. Przeprowadza też rozmowę z pacjentem na temat sposobu żywienia. Okazuje się że Pan Piotr ma sporo złych nawyków. Często sięga po fast foody, podjada chipsy, lubi smażone kotlety z karczku , bigos, golonkę, kiełbasę smażoną z cebulką, kanapki z boczkiem. Lekarz zaleca ścisłą dietę. Od tej pory Pan Piotr powinien z jadłospisu wyrzucić wszystkie w/w potrawy a jeść więcej chudego , gotowanego mięsa oraz duże ilości warzyw i owoców.
Po miesiącu Pan Piotr idzie do kontroli. Wyniki ani drgnęły w dół , lekarz kombinuje jaki lek zastosować żeby osiągnąć skutek. Ale pyta też o dietę. Pan Piotr coś tam burknął pod nosem -dlaczego ? Bo oczywiście nawyków żywieniowych nie zmienił. A spróbował by ktoś go zapytać o stan zdrowia to co powie ? Oczywiście będzie narzekał na lekarza że leków nie umie odpowiednich przepisać. A czy powie wtedy , to moja wina bo nie potrafię utrzymać diety i nadal jadam tłuste potrawy i mało warzyw. Pewnie nie bo najtrudniej przyznać się do swoich słabości.
2) Ten sam Pan Piotr idzie do doradcy finansowego bo stracił płynność finansową, czyli najprościej mówiąc nie ma pieniędzy na bieżące potrzeby, rachunki i inne zobowiązania.Wydatki Pana Piotra przewyższyły dochody.
Doradca finansowy analizuje sytuację Pana Piotra. Wynika z niej że klient zarabia całkiem nieźle, ale mimo to ma kłopoty. Wydatki przekraczają o 20% możliwości Pana Piotra, a żaden bank nie chce mu już więcej pożyczyć.Sytuacja nie jest komfortowa. Okazuje się, że widoków na zwiększenie dochodów nie ma. Pozostaje zrobić reformę w wydatkach. Robią analizę.
Doradca zaleca rezygnację z następujących wydatków:
- telefon komórkowy dla córki która ma 5 lat - 25 zł miesięcznie - nie jest to niezbędny wydatek
- likwidacja jednej z umów na telewizję - Pan Piotr płaci dwa abonamenty i ma dzięki temu 150 kanałów - ale czy faktycznie z nich korzysta i czy są na prawdę niezbędne ? - jeden z nich za 50 zł zalecamy zlikwidować bo niedługo kończy się umowa
- coroczne wyjazdy na zagraniczne wczasy dla całej rodziny -4 osoby-kupowane na kredyt- zalecenie w najbliższym roku nigdzie nie jedziemy a potem próbujemy sobie na ten cel odłożyć zamiast brać kredytu- kredyt wynosił 950 zł miesięcznie bo wczasy kosztowały 10 000 plus odsetki.
-rezygnacja z prawie codziennego jedzenia na mieście w fast food - oszczędność miesięczna 450 zł ( 15 wizyt po 30 zł )
- korzystanie syna 8 lat ze szkolnego sklepiku - syn dostaje codziennie 10 zł na ten cel- oszczędność miesięczna 150 zł odliczając koszty kanapek robionych w domu.
Zatem doradca znalazł sposób na oszczędność w pierwszym roku 25+50+950+450+150= 1650 zł miesięcznie a w drugim roku oszczędność: 25+50+50+450+150=725 zł miesięcznie.
Jak myślicie Pan Piotr się zastosował ? A gdzie tam, stwierdził że nie będzie ani sobie ani rodzinie niczego odmawiał i nikt mu nie będzie mówił na co ma pieniądze wydawać.
Jak myślicie co stało się z Panem Piotrem ?
Po pierwsze stracił zdolność płacenia swoich zobowiązań i w domu pojawił się komornik , zajęto mu konto w banku , zabrano samochód , groziła mu licytacja komornicza mieszkania i eksmisja. Kiedy się o tym dowiedział dostał zawału i ledwo go uratowano.
Czy mógł tego uniknąć - oczywiście bo zależało to tylko od niego. Wystarczyło posłuchać zaleceń lekarza i doradcy finansowego - po roku trzymania się zasad wyszedłby na prostą z finansami i poprawił by się jego stan zdrowia więc zawał też by go ominął.
A wy jak reagujecie na rady specjalistów ?
Tyle się mówi ostatnio o profilaktyce zdrowotnej, o zdrowym trybie życia o zdrowym odżywianiu o suplementacji. Czy ktoś słyszał o modzie na profilaktykę finansową ? Niestety nie !
Zatem nie trudno się domyślić jak wygląda kondycja finansowa polaków.
Czy wiecie , że statystyki są zastraszające , podam kilka przykładów:
Artykuł w money.pl z 04.03.2010r.
,,Ogólna kwota niespłacanego zadłużenia Polaków w ciągu 2009 roku wzrosła o 95 procent i wynosi 16,78 mld złotych. Osób, które zalegają z płatnością powyżej 60 dni jest 1,72 mln."
Cały artykuł jest tutaj
A tutaj bardziej bieżące informacje :
Kwota zaległego zadłużenia Polaków wzrosła o 42% do 35,48 mld zł w 2011 r.
Cały artykuł jest tutaj
Co chciałam przez to pokazać ? Oczywiście bardzo niepokojącą tendencję do autodestrukcji finansowej.
Oczywiście warunki ekonomiczno-polityczne nie są w naszym kraju sprzyjające, ale nie wszystko da się zwalić na państwo. Spora część tych problemów leży w nas samych choć do takiej postaci rzeczy najtrudniej się przyznać. No cóż taka już nasza narodowa przypadłość lubimy narzekać i zwalać winę na innych.
I tu znowu pokuszę się o analogię do medycyny, wyobraźmy sobie 40 letniego mężczyznę ( dajmy mu na imię Piotr ) w dwóch sytuacjach:
1) Pan Piotr idzie do lekarza ponieważ zaczyna mieć kłopoty z rosnącym ciśnieniem.
Lekarz zleca szereg badań , między innymi poziom cholesterolu. Okazuje się że poziom ten jest drastycznie przekroczony. Lekarz przepisuje specyfiki na obniżenie ciśnienia oraz leki , które mają spowodować obniżenie poziomu cholesterolu. Przeprowadza też rozmowę z pacjentem na temat sposobu żywienia. Okazuje się że Pan Piotr ma sporo złych nawyków. Często sięga po fast foody, podjada chipsy, lubi smażone kotlety z karczku , bigos, golonkę, kiełbasę smażoną z cebulką, kanapki z boczkiem. Lekarz zaleca ścisłą dietę. Od tej pory Pan Piotr powinien z jadłospisu wyrzucić wszystkie w/w potrawy a jeść więcej chudego , gotowanego mięsa oraz duże ilości warzyw i owoców.
Po miesiącu Pan Piotr idzie do kontroli. Wyniki ani drgnęły w dół , lekarz kombinuje jaki lek zastosować żeby osiągnąć skutek. Ale pyta też o dietę. Pan Piotr coś tam burknął pod nosem -dlaczego ? Bo oczywiście nawyków żywieniowych nie zmienił. A spróbował by ktoś go zapytać o stan zdrowia to co powie ? Oczywiście będzie narzekał na lekarza że leków nie umie odpowiednich przepisać. A czy powie wtedy , to moja wina bo nie potrafię utrzymać diety i nadal jadam tłuste potrawy i mało warzyw. Pewnie nie bo najtrudniej przyznać się do swoich słabości.
2) Ten sam Pan Piotr idzie do doradcy finansowego bo stracił płynność finansową, czyli najprościej mówiąc nie ma pieniędzy na bieżące potrzeby, rachunki i inne zobowiązania.Wydatki Pana Piotra przewyższyły dochody.
Doradca finansowy analizuje sytuację Pana Piotra. Wynika z niej że klient zarabia całkiem nieźle, ale mimo to ma kłopoty. Wydatki przekraczają o 20% możliwości Pana Piotra, a żaden bank nie chce mu już więcej pożyczyć.Sytuacja nie jest komfortowa. Okazuje się, że widoków na zwiększenie dochodów nie ma. Pozostaje zrobić reformę w wydatkach. Robią analizę.
Doradca zaleca rezygnację z następujących wydatków:
- telefon komórkowy dla córki która ma 5 lat - 25 zł miesięcznie - nie jest to niezbędny wydatek
- likwidacja jednej z umów na telewizję - Pan Piotr płaci dwa abonamenty i ma dzięki temu 150 kanałów - ale czy faktycznie z nich korzysta i czy są na prawdę niezbędne ? - jeden z nich za 50 zł zalecamy zlikwidować bo niedługo kończy się umowa
- coroczne wyjazdy na zagraniczne wczasy dla całej rodziny -4 osoby-kupowane na kredyt- zalecenie w najbliższym roku nigdzie nie jedziemy a potem próbujemy sobie na ten cel odłożyć zamiast brać kredytu- kredyt wynosił 950 zł miesięcznie bo wczasy kosztowały 10 000 plus odsetki.
-rezygnacja z prawie codziennego jedzenia na mieście w fast food - oszczędność miesięczna 450 zł ( 15 wizyt po 30 zł )
- korzystanie syna 8 lat ze szkolnego sklepiku - syn dostaje codziennie 10 zł na ten cel- oszczędność miesięczna 150 zł odliczając koszty kanapek robionych w domu.
Zatem doradca znalazł sposób na oszczędność w pierwszym roku 25+50+950+450+150= 1650 zł miesięcznie a w drugim roku oszczędność: 25+50+50+450+150=725 zł miesięcznie.
Jak myślicie Pan Piotr się zastosował ? A gdzie tam, stwierdził że nie będzie ani sobie ani rodzinie niczego odmawiał i nikt mu nie będzie mówił na co ma pieniądze wydawać.
Jak myślicie co stało się z Panem Piotrem ?
Po pierwsze stracił zdolność płacenia swoich zobowiązań i w domu pojawił się komornik , zajęto mu konto w banku , zabrano samochód , groziła mu licytacja komornicza mieszkania i eksmisja. Kiedy się o tym dowiedział dostał zawału i ledwo go uratowano.
Czy mógł tego uniknąć - oczywiście bo zależało to tylko od niego. Wystarczyło posłuchać zaleceń lekarza i doradcy finansowego - po roku trzymania się zasad wyszedłby na prostą z finansami i poprawił by się jego stan zdrowia więc zawał też by go ominął.
A wy jak reagujecie na rady specjalistów ?
środa, 3 października 2012
Powodzie, gradobicia, trąby powietrzne, huragany…
Czy jeszcze kilka lat temu ktoś przypuszczał , że w Polsce
będą tak licznie występować tak gwałtowne zjawiska ? Zapewne nie i dlatego też
wiele osób kiedyś nie myślało o ubezpieczeniu mieszkań i domów. Teraz jednak
coraz częściej zastanawiamy się czy nas nie spotka takie nieszczęście.
Pomyślmy czy to rozsądne żeby nie wykupić polisy a potem w
obliczu kataklizmu liczyć na zapomogi od Państwa. Oczywiście że nie rozsądne.
Wszelkie akcje pomocowe Państwa mają na celu zazwyczaj doraźną pomoc zaraz po
zdarzeniu. Obejmują ewakuację , chwilowe zabezpieczenie dachu nad głową, pomoc
wojska czy straży pożarnej w usuwaniu skutków. Dostaniemy 6000 zł na pierwsze
najpotrzebniejsze cele bieżące. Może ludzie dobrej woli zorganizują pomoc w
postaci ubrań czy żywności, ale to też będzie pomoc doraźna. Potem zostajemy
sami ze swoim problemem.
Zatem ubezpieczenie swojego majątku jest koniecznością.
Wtedy w razie kataklizmu pomocy faktycznie będziemy potrzebować doraźnie na pierwsze
dni czy tygodnie, ale potem dostaniemy odszkodowanie i pomału będziemy w stanie
podźwignąć się. W takich sytuacjach najczęściej występuje problem z brakiem
środków na odbudowę czy remont zniszczonego domu. I tylko od nas zależy czy
temu zaradzimy.
Dobra wiadomość jest taka że składki za takie ubezpieczenie
nie są wcale bardzo wysokie. Zaczynają się od około 100 zł na rok do kilkuset
jeżeli ubezpieczamy dom. Jeżeli nie mamy mieszkania własnościowego a komunalne
to sam środek mieszkania możemy ubezpieczyć już za składkę 60 zł. Czy to jest
dużo ? Zależy jak dla kogo , ale jest jeszcze jedna dobra wiadomość u mnie jest
możliwość zawarcia takiego ubezpieczenia ze składką płatną miesięcznie. Jeżeli
zapłacimy kilkanaście złotych miesięcznie to na pewno nie nadwyręży naszego
budżetu domowego a będziemy spać spokojnie.
Ubezpieczenia oczywiście nie obejmują tylko kataklizmów, ale
też zdarzenia takie jak zalania , które zdarzają się stosunkowo często. Mając
polisę wiemy, że dostaniemy pieniądze na pomalowanie po zalaniu, ale też
będziemy spokojni o to że możemy zalać sąsiadów bo nasza polisa też pokryje
takie zdarzenie. Również o pożar , wybuch gazu czy przepięcia możemy być
spokojni.
Zachęcam do umawiania się na spotkania , dzwońcie Państwo
śmiało , wszystko dokładnie wyjaśnię bo możliwości jest co najmniej kilka w różnych
Towarzystwach Ubezpieczeniowych za różne składki i z różnym zakresem. Zatem
mogę elastycznie dobrać ubezpieczenie do potrzeb i możliwości klienta. Mogę
Państwa odwiedzić w domach albo zapraszam do biura.
Biuro : Al. Wyzwolenia 6/6 Wałbrzych
tel. 696 434 162
e-mail: k.budzis@kbs.pl
Subskrybuj:
Posty (Atom)