Ja: Masz rację może się zdarzyć jakieś skręcenie nogi w kostce czy w kolanie. Nawet złamanie gdyby ktoś upadł niefortunnie. Ale nie bój się ja idę ostrożnie.
Basia: Ale pamiętam jak mi mówiłaś, że kiedyś skręciłaś nogę w górach.
Ja: To fakt zdarzyło mi się dwa lata temu. I to w niezbyt trudnym do przejścia miejscu. Chwila nieuwagi. A potem orteza, chodzenie o kulach, ból, rehabilitacja ... brrr jak sobie przypomnę ... Najgorsze było to, że nie mogłam pójść w góry.
Basia: No tak ty to jesteś na te góry łasa. I chodzenie powoli o kulach też cię pewnie denerwowało.
Ja: O tak masz rację, bo ja wszędzie prędziutko, a tu trzeba było zwolnić.
Basia: A dostałaś jakieś odszkodowanie ?
Ja: Tak dostałam
Basia: A jak by ktoś poszedł taką bardzo trudną, ryzykowną trasą to też dostanie odszkodowanie?
Ja: To zależy Basiu co masz na myśli. Standardowe polisy obejmują chodzenie po szlakach turystycznych i tu nie ma żadnych wyłączeń. Nie ma znaczenia czy szlak jest trudny one nie są aż tak niebezpieczne żeby odmawiać ochrony klientom. Nawet jak zabłądzisz i zejdziesz ze szlaku przez przypadek to też jest ochrona.
Basia: To co trzeba zrobić żeby to już było poza ochroną ?
Ja: Po pierwsze jeżeli chodzimy po naszych polskich górach to na pewno będziemy chronieni. Najwyższy szczyt w Polsce ma około 2500 m n.p.m. to Rysy w Tatrach, zakładając, że idziemy tam szlakiem bez wspinaczki to wystarczy zwykła polisa. Jeżeli chcemy się wspinać z uprzężą to trzeba by mieć polisę rozszerzoną o uprawianie sportów ryzykownych. Warto zajrzeć do ogólnych warunków czy nasza dyscyplina sportu jest zawarta w definicji. Każde towarzystwo ubezpieczeniowe może mieć inną definicję.
Basia: A jeżeli ktoś pojedzie za granicę to już go ta polisa nie obejmuje ?
Ja: Czasem tak, czasem nie. Zakres terytorialny też warto sprawdzić zanim gdzieś pojedziemy. Poza tym poza Polską bywają sporo wyższe góry.
Basia: To co trzeba zrobić, żeby taką ochronę mieć ?
Ja: Jeżeli jedziemy za granicę w góry to warto wykupić polisę turystyczną. Wtedy mamy zapewnione nie tylko świadczenie w razie wypadku, ale też koszty ratownictwa w górach, koszty leczenia , koszty transportu , możemy ubezpieczyć bagaż itp.
Basia: To nawet można wtedy na ośmiotysięczniki wejść ?
Ja: Nie, aż tak to nie. Zazwyczaj ochrona jest na trasy trekkingowe do około 5000 m n.p.m. Zazwyczaj trzeba wykupić dodatek do takiej polisy w postaci rozszerzenia o sporty ryzykowne, albo ekstremalne ale możliwości ochrony powyżej 5300 m n.p.m. nie widziałam.
Basia: A tak z ciekawości to jak się wspinają na te ośmiotysięczniki to nie mają ubezpieczenia ?
Ja: Na pewno nie standardowe z tabeli dla przeciętnego klienta. Jestem przekonana, że kiedy szykuje się wyprawę to też można negocjować z towarzystwem ochronę ubezpieczeniową. Ale nie ma w niej raczej akcji ratowniczej, bo zazwyczaj nie ma takiej możliwości technicznej żeby do kogoś dotrzeć na taką wysokość helikopterem. Można dotrzeć ewentualnie do bazy położonej na jakieś dostępnej wysokości. Himalaiści jeżeli to tylko możliwe ratują się wzajemnie i sobie pomagają. Niestety nie zawsze się udaje. Pamiętasz ostatnią akcję z ratowaniem Tomka Mackiewicza. Jego partnerkę uratowali dzięki temu, że sama zeszła niżej. Do Tomka nie dotarli i został na Nanga Parbat na zawsze.
Basia: Pamiętam, to smutne. A jak myślisz rodzina mogła dostać po nim coś z polisy na życie ?
Ja: Nie mam pojęcia Basiu, nigdzie o tym nie było mowy. Wiem tylko tyle, że taka polisa byłaby droga i to bardzo. Częściej jednak w polisach na życie są wyłączenia. Przy zawieraniu polisy są pytania, czy uprawiasz ryzykowne sporty. Jeżeli odpowiesz twierdząco, to musisz opisać co to jest i jak często uprawiasz taką dyscyplinę, czy w ramach jakiegoś klubu czy samodzielnie. Wtedy towarzystwo ocenia ryzyko i albo proponuje polisę z wyższą składką od standardowej, albo proponuje ochronę z wyłączeniem tych sportów.
Basia: To znaczy, że w zasadzie te sporty niosą za sobą spore ryzyko również dla rodziny.
Ja: Tak masz rację, trudno zabezpieczyć rodzinę finansowo w takim przypadku. Ale czy ty Basiu myślisz o uprawianiu ryzykownych sportów albo o wpinaniu się na Mount Everest ?
Basia: Nie, nie ja tak tylko z ciekawości. Na dziś wystarczy mi Borowa. Piękne tu widoki, a jaka to wysokość ?
Ja: Basiu Borowa ma 853 m n.p.m. plus 16,5 m wieża ha ha, ale przyznaję widoki są śliczne.
Basia: Kasiu jak myślisz zasłużyłyśmy na herbatkę ?
Ja: Oczywiście Basiu już schodzimy z wieży widokowej i posilimy się nieco.
Wycieczka była sympatyczna i pouczająca, dziękujemy za zdjęcia Bogusi Oleksy