Temat od wielu lat poddawany dyskusjom, toczą się spory, przytaczane są przykłady....
Zatem jak to jest na prawdę ?....
Zapewne same w sobie pieniądze nikogo nie uszczęśliwiły, ale kiedy mamy ich pod dostatkiem czujemy się komfortowo, bezpiecznie. Pozostaje tylko określić co oznacza termin ,,pod dostatkiem". Dla każdego oczywiście będzie to co innego. Są osoby, które radzą sobie mając 2000 zł miesięcznie i nie marudzą bo przywykli do określonego standardu życia, a innym nie starcza 10 000 zł.
Państwo określa ,,mądre" terminy typu: ,,minimum socjalne" czy ,,minimum egzystencji"
Definicja : Minimum socjalne - wskaźnik określający koszty utrzymania gospodarstw
domowych na podstawie "koszyka dóbr" służących do zaspokojenia potrzeb
bytowo-konsumpcyjnych na niskim poziomie. Przyjęte składniki koszyka
wystarczają nie tylko dla podtrzymania życia (porównaj: minimum
egzystencji), lecz dla posiadania i wychowania dzieci, a także dla
utrzymania minimum więzi społecznych. ( w 2015 roku było to1057 zł)
Definicja :Minimum egzystencji – koszyk dóbr, niezbędnych do podtrzymania
funkcji życiowych człowieka i sprawności psychofizycznej. Uwzględnia on
jedynie te potrzeby, których zaspokojenie nie może być odłożone w
czasie, a konsumpcja niższa od tego poziomu prowadzi do biologicznego
wyniszczenia i zagrożenia życia. W skład koszyka minimum egzystencji
wchodzą potrzeby mieszkaniowe i artykuły żywnościowe. Łączny koszt
nabycia (zużycia) tych dóbr określa wartość koszyka, która stanowi granicę ubóstwa skrajnego.( obecnie 540 zł )
Czy to ma oznaczać, że są to kwoty, które powinny komuś starczyć na skromne funkcjonowanie ? Nie, wcale nie o to chodzi. To jest kwota, która uprawnia bądź nie, do starania się o dodatki pomocowe. Jest ona tak drastycznie niska, bo dzięki temu mniej obywateli ma prawo do pomocy ze strony państwa. I nikogo zupełnie nie obchodzi, czy da się za to wyżyć. To budżet państwa musi się dopinać, a nie finanse obywateli.Definicje to suche zapisy, a życie życiem. Dodatkowo kwota wolna od podatku jest tak niska, że ludzie żyjący poniżej minimum socjalnego płacą podatek dochodowy, co jest kompletną pomyłką. Co więcej kiedy wylądujemy na zasiłku dla bezrobotnych to okazuje się, że jest to połowa minimum socjalnego. Jak więc bezrobotny ma przetrwać okres poszukiwania nowej pracy ?
Nie piszę tego żeby narzekać i utyskiwać, ale żeby uświadomić jakie są fakty. Z tymi faktami stykają się na co dzień miliony obywateli. I nawet kiedy powodzi nam się dużo lepiej nie możemy o tym zapominać. Jak mówi przysłowie: ,,Raz na wozie raz pod wozem". Każdemu z nas może się przytrafić osobisty kryzys finansowy . Przyczyny mogą być rozmaite:
- plajta własnej firmy
- strata dobrej posady
- ciężka choroba lub wypadek
- śmierć bliskiego, który był głównym żywicielem rodziny
- zbyt duże obciążenie kredytami, ratami, pożyczkami ( obecnie problem wielu ,,Frankowiczów" )
Zatem czy dają szczęście pieniądze ?
Oczywiście, że tak bo jak mamy płynność finansową i spokojną głowę, że mamy dach nad głową, mamy na opłaty, na jedzenie, na ubrania, na ogrzewanie to jesteśmy spokojni uśmiechnięci, rodzina jest szczęśliwa. A jak jest spokój i szczęście to nawet wspólny spacer po parku daje radość nie trzeba zaraz jechać do Egiptu.
A co się dzieje kiedy brakuje nam na czynsz, na węgiel, na opłaty, na jedzenie ....
Często w domach panuje nerwowa atmosfera, awantury o byle co, strach przed utratą dachu nad głową, nie żyje się dobrze w takich warunkach i na pewno nikt nie powie wtedy, że czuje się szczęśliwy.
Bywają też skrajne przypadki popadania w alkoholizm i bezdomności, a czasem nawet samobójstwa będące następstwem bezradności.
Jest jeszcze druga strona medalu:
Powiecie zapewne, że znamy mnóstwo osób bogatych, które mimo majętności utraciły kogoś bliskiego, straciły zdrowie, osierociły dzieci.... pieniądze nie pomogły.
Takie przypadki też się zdarzają, ale na pewno łatwiej jest bogatej osobie próbować się ratować przed chorobą kiedy nie musi się zastanawiać ile miesięcy będzie czekać w kolejce do specjalisty czy na badania. Taka osoba po prostu ma pieniądze na prywatne leczenie, na droższe leki , na leczenie za granicą jeśli to może uratować. Nawet jeżeli walkę z chorobą przegra to krewni po pierwsze będą mieli poczucie, że zrobili wszystko co mogli, żeby ratować, a po drugie nie zostaną z długami po stracie bliskiego. Biedni w takich przypadkach oprócz żałoby mają jeszcze długi lub zostają bez środków do życia.
Po co o tym piszę ?
Po to, żebyście mieli na co dzień świadomość, że to co mamy nie jest na wieczność, że musimy kierować się rozsądkiem, mieć odłożone coś na boku na wszelki wypadek ( nasze babki mawiały - na czarną godzinę ). Nie zadłużać się nadmiernie, nie pakować się w kłopoty przez lekkomyślne zawieranie umów, kontraktów, przez nieznajomość prawa.
Zawsze to powtarzam, że jeżeli mamy podpisać dokument, którego treści nie rozumiemy to nie podpisujmy.
Kompletną głupotą jest
nie czytanie umów przed podpisaniem. Niestety robi tak większość.
Pamiętajmy, że nie zawsze umowy takie są oszukańcze, czasem po prostu zabezpieczają interesy drugiej strony poprzez jakieś klauzule i jeżeli mamy świadomość, że one istnieją to niczym to nam nie grozi, ale jeżeli nie przeczytamy umowy i nie zdajemy sobie sprawy z tych zapisów może nas to słono kosztować. Na przykład w kredytach często jest tak, że wystarczy spóźnić się z płatnością raty jeden dzień i już zgodnie z umową naliczana jest kara , np 500 zł , jeżeli byśmy o tym wiedzieli to na pewno z większą starannością byśmy dbali o terminowe wpłaty.
A najczęstszym przykładem na
nieznajomość prawa jest nieznajomość zapisów ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych. OC samochodu niby rzecz oczywista i wszystkim się wydaje, że wiedzą o co chodzi. Jednak popełniają najwięcej błędów. Nie zgłaszają na czas sprzedaży samochodu, nie przerejestrowują samochodów, nie pilnują terminów ubezpieczenia i jeżdżą bez ochrony, uważają, że jak auta czasowo nie używają to nie muszą płacić OC, co nie jest prawdą. Jeżdżą samochodem bez uprawnień do kierowania lub pod wpływem alkoholu. Wszystko to może prowadzić do poważnych konsekwencji finansowych. Obecnie kara za brak OC w 2016 roku wynosi 3700 zł. Dla kogoś kto kupił auto za 1000 zł to na pewno duża kwota. A zapłacenie komuś odszkodowania z własnej kieszeni bo jechaliśmy pod wpływem alkoholu to może być katastrofa finansowa, bo kwoty mogą być nawet milionowe, a setki tysięcy to częste przypadki.
Wniosek jest z tego taki, że sami jesteśmy w stanie wyrządzić sobie dużo większą szkodę finansową niż państwowe minimum socjalne, niska kwota wolna od podatku, czy zbyt niski zasiłek dla bezrobotnych.
A wiecie dlaczego o tym piszę ? Bo WY nie będziecie mogli powiedzieć, że nie wiedzieliście, a ja będę miała czyste sumienie, że o tym pisałam i ostrzegałam. Inna sprawa, że większość osób chętniej czyta o głupotach niż takie wpisy jak te, ale to już nie mój problem, tylko tych co tego nigdy nie przeczytają.
Gratuluję Ci, że przeczytałaś/łeś do końca - BRAWO !
A może skomentujesz ?